Przez okiennice wpadły pierwsze promienie słońca. Nie często zdarzają się tak słoneczne poranki jak dzisiaj. Dawno już nie widziałem tu słońca, ciągle tylko deszcze i wiatry. Zapomniałem już jak wygląda radosny dzień. Wkrótce miną cztery lata odkąd mieszkam na tym ponurym skrawku ziemi. Czasem zastanawiam się, czy życie ma jakikolwiek sens – w końcu wszystko co miałem zostało mi dawno odebrane, a teraz poza własną celą nie mam nic. Ciągle myślę o statku… gdybym tak mógł mieć swój własny, podróżować po świecie, wyrwać się z tej dziury… ale tu, na wyspie, statków nie ma. Może dla tego tutaj wylądowałem. Zbliża się szósta rano… pora na obchód…