Uważam się za wielkiego fana MGS. Może nie tak wielkiego, żeby mieć całą MetalGearWikię w małym palcu, ale na tyle dużego, żeby zamówić sobie kolekcjonerkę ze sztuczną ręką i przejść każdą część serii przynajmniej 10. razy (jedynkę i trójkę to nawet ze 30.).
Dlatego na piątkę jarałem się jak nastolatek na swoje pierwsze dymanko. Do tego te pompatyczne, zajebiste trailery od mistrza Kojimy, z „Not my kind of people”, „Nuclear”, „Elegia”, które robiły ciary na plecach i mokro w gaciach. No i w końcu nadszedł ten dzień, gra przyszła, a ja nie mogłem się skupić na pracy zerkając na zegarek, kiedy będę mógł pojechać do domu i zagrać. Continue reading